środa, 12 listopada 2014

ABC Pierwszej pomocy

Czy, którejś z Was zdarzyło się ratować swoje maleństwo? Albo chociaż pomagać w odkrztuszeniu czegoś co nie powinno znaleźć sie w buzi dziecka?

Ten kto tego nie doświadczył pewnie w ogóle się nad tym nie zastanawia, albo ogranicza się tylko do teorii, która jest już dostępna w wielu miejscach. Porady tego typu możemy znaleźć w prasie dla mam, ale też i w internecie....ale czy to wystarczy, czy będziemy umiały przy ogromnym stresie odpowiednio zareagować?

Pamiętam jak przy Eryczku( lat 8) rozmyślałam wiele razy na ten temat, mimo, że już byłam po studiach, a kurs pierwszej pomocy był za mną i przedmiot tego zagadnienia dotyczący również, na samą myśl, że mojemu synkowi mogłoby się coś stać robiło mi się słabo.
No własnie.....na sama myśl robiło mi się słabo, a gdzie tu jeszcze znaleźć siłę, odwagę i odkopać wiedzę, żeby mu pomóc kiedy wydarzyłoby się coś złego....
Jednak w naszym przypadku udało się, w chwili kiedy naszemu dziecku coś dolega odnajdujemy w sobie siłę, determinację i wolę walki .... to miłość nam w tym pomaga - szczerze w to wierzę.
Pamiętam jak dziś, kiedy pewnego dnia Eryk mając półtora roczku przechodził "jelitówkę" i w pewnym momencie zaczął wymiotować i krztusić się treścią, która w ilościach niewyobrażalnych wydobywała się z niego. Udało mi się zachować zimną krew i mu pomóc, choć byłam przerażona, ponieważ w ciągu kilku chwil widziałam jak tracę swoje dziecko. Kiedy dobiegłam do niego był już lejący, siny i w zasadzie trudno było nawiązać z nim kontakt, uwierzcie, że trwało to może 2-3 minuty.
Nie wiem czy gdybym nie przerabiała na studiach wszystkich zagadnień związanych z pierwszą pomocą, czy gdybym nie miała wielu okazji uczestniczyć w kursach z pierwszej pomocy umiałabym sobie poradzić. Jedno jest pewne, nauka nie poszła na marne.
Osobiście uważam, że każdy rodzic, zarówno mama jak i tata powinni uczestniczyć w takim przedsięwzięciu, a motywacją powinny być dla nas NASZE dzieci.
Może tych kilka wskazówek poniżej zachęci Was do zgłębienia wiedzy, która może pomóc nam w uratowaniu naszego dziecka ale też i drugiego człowieka, którego mijamy idąc ulicą.

Gdy niemowlę się zakrztusi, natychmiast powinniśmy zadzwonić pod numer 999 lub 112 i wezwać pogotowie. Następnym krokiem powinno być sprawdzenie, czy ciało obce znajduje się w buzi dziecka, jeśli tak, powinniśmy spróbować je wyjąć za pomocą małego palca jednym ruchem. Gdy maluch nadal nie może oddychać, płacze bezgłośnie i sinieje, należy wykonać czynności, które opisane są poniżej:

1.Połóż dziecko na brzuchu na swoim przedramieniu głową w dół w taki sposób, by Twoja dłoń jednocześnie trzymała jego bródkę. Ręka ma za zadanie przytrzymać główkę, która u niemowląt jest ciężka i dziecku trudno dźwigać ją samodzielnie.

2.Uderz dziecko mocno nadgarstkiem drugiej ręki 5 razy między łopatkami - dzieki temu maluszek powinien wykrztusić przedmiot, który uniemożliwił mu swobodne oddychanie.

3.Szybko odwróć maleństwo z powrotem na plecki, wcześniej sprawdzając, czy przedmiot, który zablokował jego drogi oddechowe, został odkrztuszony i dziecko może już oddychać.

4.Jeśli dziecko nadal nie jest w stanie złapać tchu, 5 razy uciskaj dwoma palcami klatkę piersiową tuż powyżej miejsca, gdzie żebra łączą się z mostkiem. Cały czas podtrzymuj też ręką główkę maluszka.

UWAGA!!! dotycząca punktu 2 i 4 - na zmianę uderzaj dziecko między łopatkami oraz uciskaj jego klatke piersiową, dopóki przedmiot nie wypadnie i malec nie zacznie normalnie oddychać.

GDY DZIECKO PO ZADŁAWIENIU SIĘ STRACIŁO PRZYTOMNOŚĆ I NIE ODDYCHA, WYKONUJEMY WTEDY 30 UCIŚNIĘĆ KLATKI PIERSIOWEJ I 2 WDECHY AŻ DO PRZYJAZDU KARETKI.

Mam nadzieję, że informacje zawarte w tym poście będą Wam przydatne i zachęcą do zagłębienia się w temat, który jest niezwykle ważny. Licze również na Wasze wskazówki i rady co do tego jak możemy pomóc naszym dzieciom kiedy ulegają jakimś nieprzewidzianym wypadkom. A na koniec życzę nam wszystkim aby nigdy los nie zmuszał nas do używania tej wiedzy w praktyce.

A teraz czas sprawdzić czy moje dwa szczęścia spią bezpiecznie i smacznie :-).


Dobrej nocy.
Ania

3 komentarze:

  1. Powodzenia w blogowaniu Aniu :-)
    Bardzo przydatny post! Takie momenty jak opisujesz są niesamowicie stresujące, ciężko zachować stoicki spokój i jasność umysłu,,,
    Przeżyłam na własnej skórze z dzieckiem, do tej pory gdy widzę mentosy mam ciarki... na szczęście dobrze się skończyło,,
    pozdrawiam Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Kasiu,
    Na samym początku bardzo dziękuję za komentarz. Cieszę się, że temat, który poruszyłam spodobał Ci się. Mam nadzieję, że jeszcze mnie odwiedzisz, a ja za chwilę uciekam poznać Twój blog, bo widziałam tam same cudowności.
    pozdrawiam Ania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna porada!W takich sytuacjach często nie pamiętamy jak pomóc Dorosłemu a co dopiero Maluchowi!Dziękuję Ci za ten post!I zapraszam do mnie: szalenstwa-panny-matki.blogspot.com Niech Matki rosną w bloggową siłę!

    OdpowiedzUsuń